Nie ma przy tym podstaw twierdzenie, że mózg noworodka jest różny zależnie od jego płci. Ponieważ jednak samica była (i jest) zdolna fizjologicznie wykarmić dziecko, pozostawała z nim w bezpiecznym schronieniu, a samiec uganiał się za pożywieniem dla wszystkich. Taka działalność wymaga większej inwencji, więc samce mają czasem, większą niż samice, możliwość „myślenia”. Niestety, najczęściej jest ona zdominowana przez instynkt „zdobywcy”, co objawia się przemocą domową, gwałtami, dyktatorstwem itd. Ale czasem pojawia się artysta i pozostawia naskalne rysunki scen myśliwskich.
Cały wachlarz nielogiczności.Czy jest o środowisku sprzyjającym ewolucji, czy jest o wyjątkowości Ziemi, na której ewolucja przebiegała i przebiega (jak autor to podkreśla wskazując na gatunek homo sapiens), o ewolucji w ogóle, czy tylko o ewolucji gatunku homo, o bezsensie istnienia, o nadmiarze informacji, który dezorganizuje ludzkość, a jednocześnie organizuje, bo segreguje społeczność homo na rozumiejących i głupich, rządzących i poddanych, czy o myśleniu i wielkości mózgu, która warunkuje sprawność myślenia (słonie mają bardzo duże mózgi), czy o różnicach między płciami, czy o wojnach, które wspomagają ewolucję jako szybka machina selekcji w kierunku zachowania więcej mądrych (głupi giną), itd.
Próbuję.
Pierwsze zdanie – „tylko chaos może być kreatywny” jest bardzo filozoficzne. Jego fizyczna interpretacja jest trudna. Co to jest chaos? Maksimum entropii. Jeżeli jest wysoka entropia, to raczej jest mało efektywna dla zmian.
Życie, to spadek entropii. Życie mogło być zarodzone nie na chaosie, a na pierwocinach porządku. Problem chaosu może być uznany jako biblijny, symboliczny. W fizyce, w układach tzw. zamkniętych porządek rodzi porządek, chaos rodzi chaos. Tezy cokolwiek słabe, ale od czegoś trzeba zacząć.
Czy Wszechświat jest układem otwartym, czy zamkniętym? Czy coś, co ma przedrostek „Wszech” może być otwarte lub zamknięte, skończone, nieskończone, doskonałe, niedoskonałe?
A jak otwarty, to na co otwarty?
Praprzyczyną porządkowania się Wszechświata nie był ani chaos ani porządek, ani logos, tylko zgodne z prawami fizyki wyodrębnianie się „ziarnistości” – porcji materii z jednolitości, „zbijanie się” tych porcji w coraz większe, coraz bardziej skoncentrowane skupiska aż do powstania skupisk wodoru (mgławice), które z kolei pod wpływem grawitacji ewoluowały aż do kolapsu.
Kolaps grawitacyjny, to ekstremalna koncentracja, zagęszczenie materii prowadzące do wytworzenia bardzo wysokiej temperatury. Kolaps obłoku materii (wodoru) o odpowiedniej masie wytwarzyło centrum gwiazdowe które ściśnięte do granicznie małych rozmiarów rozgrzewało się do milionów stopni i w którym zostały zainicjowane rekcje jądrowe, które z wodoru produkowały hel, a w pewnych stadiach także szereg innych pierwiastków z tablicy Mendelejewa (wszystkie tzw. naturalne?).
Po upływie miliardów lat na niektórych gwiazdach (w zależności od ich wielkości) odbywał się wybuch, w kosmos zostały rozrzucone produkty reakcji jądrowych zachodzących wewnątrz i w warstwach zewnętrznych gwiazdy. Została utworzona nowa mgławica, w której składzie były nowo wyprodukowane pierwiastki, pierwiastki potrzebne do życia – od wodoru i tlenu, azotu i węgla do żelaza i dalszych.
W pobliżu takiej mgławicy uformował się przez przypadek z otaczającej materii następny koncentrat materii w postaci nowej gwiazdy (naszego Słońca) i na jego peryferiach planet, klimatyzator do mieszkania w tym Ziemi, która była planetą skalistą nie lodową, nie wodorowa, bo ściągnęła w swój skład pierwiastki z mgławicy po gwieździe dawno wybuchłej, wewnątrz której te pierwiastki były wytworzone w reakcjach jądrowych. Chodzimy na Ziemi po materii, która była wytworzona w temperaturze milionów stopni w jakiejś gwieździe.
Ziemia miała przez przypadek doskonałe warunki do powstania życia, bo:
– nie była zbyt mocno ani zbyt słabo ogrzewana przez Słońce (Słońce miało odpowiednią wielkość, a Ziemia była w odpowiedniej odległości od Słońca)
– skład jądra planety Ziemia jest w sam raz (dużo pierwiastka „magnetycznego” – żelaza), bo wytwarza pole magnetyczne w otaczające Ziemię, które odpycha bardzo szkodliwy dla organizmów żywych wiatr słoneczny (strumień cząstek naładowanych)
– ziemska grawitacja jest w sam raz, bo utrzymuje solidnie atmosferę, Ziemia nie przyciąga nadmiernie ludzi i ptaki do siebie, nie wywołuje nadmiernej erozji wodnej powierzchni planety, kontynenty nie są zbyt ciężkie
– cykle obrotów Ziemi wokół Słońca oraz obrotów wokół swojej osi są w sam raz, pochylenie w stosunku do płaszczyzny ekliptyki jest umiarkowane, zbytnio nie szarpie krótkimi zmianami klimatu planety, pory roku, dzień i noc mają stały regularny rytm sprzyjający życiu,
– Ziemia ma taką wielkość i strukturę warstwową (gorące jądro plus płaszcz), że sprzyja to powstaniu tektoniki płyt, czyli ruchliwości kontynentów i ich przyległości, które pływają, przesuwają się po plastycznym wnętrzu, co z kolei sprzyja transportowi i segregacji pierwiastków, które docierają na zewnątrz Ziemi stając się dostępnymi dla organizmów żywych oraz dla wody, co stwarza środowisko dla różnorodnych reakcji chemicznych w dalszej kolejności segregujących materię dla życia.
To wszystko stało się przez przypadek, a nie przez chaos. Przypadek trafienia być może szóstki w totolotku. Lecz szóstka w totolotku w skali Wszechświata, to nie żaden ewenement biorąc pod uwagę ilość galaktyk, a w nich potencjalną możliwość wielości układów planetarnych, a w nich potencjalną możliwość zaistnienia Ziem. Ponieważ prawa fizyczne są uniwersalne (jednakowe w całym Kosmosie), to można zakładać, że takich planet, jak nasza jest w Kosmosie dostatek.
Jesteśmy produktem przypadku, a nie chaosu. Przypadku polegającego na uformowaniu się układu materii sprzyjającego tworzeniu się warunków do powstania i ewolucji życia aż do formy homo.
Niemowlęta obu płci maja taki sam mózg. Ale samice siedziały w bezpiecznych schronieniach, bo dbały o dzieci. A niby skąd taka wiedza o tych siedzących samicach? W świecie zwierzęcym mamy przykłady polujących samic i o ile funkcja baby sitter jest im znana, to i myślące ludy pierwotne mogły to stosować. Czyli nie było przeszkód do wspólnych polowań. Ta teoria to wymysł współczesnego samca, choć nieśmiało mówi się o zbieractwie kobiet i nawet jakimś rolnictwie.
A przecież mięso było niewielkim procentem diety tamtych ludzi, głownie jedli to „nazbierane”. To zróbmy przeskok do czasów bardziej nam współczesnych.
Różnice w czynnościach mózgu kobiety i mężczyzny wynikają moim zdaniem ze „środowiskowych” przesłanek, czyli z tego w jakim środowisku dziecko przebywa. Jest naturalnym, że usiłujemy to środowisko „oswoić” i ćwiczymy jakieś postawy, przekazując je swoim dzieciom. Tak więc kobiety rozwijają wiedzę o porządkowaniu i uwodzeniu, mężczyźni wiedzę o wojowaniu i zdobywaniu, bo tak się to ułożyło przez wieki. Co nie oznacza, że przy zmianie „środowiska” się to nie zmieni. A ponieważ dziecko naśladuje zachowania rodziców, to te zmiany zostaną zaakceptowane szybciej niż myślimy. I to właśnie, moim zdaniem, jest ewolucja.