to m. in. problem gospodarowania przestrzenią. Zabudowania w małych miejscowościach są w dużych odległościach od siebie, nie opłaca się tam zatem budować kanalizacji. Ścieki z przydomowych szamb powinny być oczyszczane w przydomowych oczyszczalniach lub wywożone do oczyszczalni. - Czy tak się dzieje? Wiemy, że nie. Ścieki są odbierane i trafiają gdzieś na pole lub bezpośrednio do wody. Wnioski na przyszłość - Nie można tej awarii bagatelizować i powinny zostać dokładnie określone jej przyczyny i opracowane procedury szybkiego reagowania i koordynacji, wolne od sporów politycznych. Chodzi przecież o ochronę ekosystemu Wisły i o bezpieczeństwo sanitarne. Te zagadnienia nie mają i nigdy nie powinny mieć barw partyjnych waria może zdarzyć się zawsze. Nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć. My w Gdańsku to dokładnie wiemy, bo zeszłoroczna awaria to efekt splotu wielu niekorzystnych czynników w jednym momencie. Wciąż pracujemy i analizujemy to, co u nas się stało, i pewnie w niedługim czasie przedstawimy wnioski i konkretne zalecenia. To samo trzeba będzie zrobić w Warszawie - dodaje prof. Czerwionka. - Awaria i czasowy zrzut ścieków nie są największym problemem. Ścieki są zrzucane codziennie do wielu mniejszych rzek. Dużo złego robi rolnictwo - pola są obsiane po same brzegi rzek, niszczy się torfowiska i mokradła, które są naturalnym filtrem zatrzymującym szkodliwe substancje spływające z pól. Wyciągnęliśmy od natury o wiele za dużo. Teraz my musimy zacząć jej za to płacić. Potrzebne są procesy odwrotne – na przykład przywracanie naturalnych brzegów rzek. Sytuacja na Wiśle pokazuje, jak to jest ważne. Nie mamy już czasu na to, żeby się zastanawiać. Jeśli nie zaczniemy naprawiać tego, co zepsuliśmy, natura wystawi nam taki rachunek, że się nie pozbieramy 

Maak jouw eigen website met JouwWeb